Zaburzenia odżywiania i problemy układu pokarmowego wg totalnej biologii

Jak powtarza dr Marzanna Radziszewska, specjalistka Totalnej biologii: to, co nazywamy chorobą ma zawsze swój bio-logiczny sens.

U wilka, który połknął łapczywie zajęczą łapę, bez dokładnego jej rozgryzienia (zatem może zginąć z powodu niedrożności przewodu pokarmowego), powstanie specjalny „narząd”, superaktywna tkanka, która ma za zadanie usunąć niestrawiony kęs – rak żołądka. W przypadku współczesnych ludzi, problem ma zwykle wydźwięk symboliczny – kęsem, którego nie da się strawić, może być spór z teściową czy kolegą z pracy.

STRES SPROWADZONY NA POZIOM CIAŁA

Nie każdy wstrząs emocjonalny prowadzi do choroby. Stres zostaje sprowadzony do poziomu tkanki/narządu wtedy, gdy spełnia określone kryteria. Jest dramatyczny, przeżywany jako tragedia, obciążający, nie pozwalający zaznać spokoju. Jest niespodziewany – nie byliśmy na niego przygotowani, spotyka nas w nieodpowiednim momencie. Nie można go zaakceptować. Przeżywamy go samotnie,w izolacji, nie dzielimy się z nikim swoimi najgłębszymi odczuciami. W chwili, gdy go odczuwamy, nie widzimy jego rozwiązania, dlatego odbieramy sytuację, która go spowodowała, jako zagrożenie dla naszej dalszej egzystencji. Iluż chorób moglibyśmy uniknąć, gdybyśmy potrafili nazywać głębokie odczucia, przeżywane w trudnych sytuacjach, i rozmawiać o nich szczerze z bliskimi…

KONFLIKT PORZUCENIA 

W książce Gerarda Athiasa „Programy rodzinne twoich chorób. Tom 1” Joseph wyjaśnia mechanizm otyłości zadając jedno pytanie:
– Wymień mi dwa zwierzęta, które wobec zagrożenia działają podstępem, by wywołać strach u przeciwnika. W naturze kot podnosił swoją sierść, a kura przez małe uderzenia skrzydeł pompowała swoje pióra i w ten sposób wyglądała na większą. Otyłość była związana z wyraźnym konfliktem: porzuceniem. Ponieważ być porzuconym w tym wszechświecie oznaczało ryzyko agresji ze strony innych.
Jednostki, które w obliczu konfrontacji gotowe są na stawianie jej czoła, zaczynają przybierać na wadze, by pokazać swoją moc. Ale gdy wybierają tryb ucieczki, potrzeba jest odwrotna– muszą być chudzi – ponieważ wtedy mogą łatwiej uciekać, mogą się przecisnąć przez szczelinę. Mają dwie możliwe odpowiedzi: albo wygrać, albo zniknąć. Inne wyjaśnienie było takie, że dziecko odczuwało porzucenie i za wszelką cenę chciało być zauważone. W ten sposób, jeśli czuło się ignorowane przez swoich rodziców, to przy tym wzroście objętości, jego matka i jego ojciec nie przeszliby obok niego nie widząc go. A jeśli by to nie wystarczało, rozwijało znaczącą nadwagę. Jego podświadomość pytała więc: „A w ten sposób widzisz mnie?” Inną interpretację zasugerowała mu jedna z jego pacjentek, która przybrała kilka kilogramów podczas zerwania, które odczuła jako porzucenie. Dla niej to był sposób zbliżenia się do drugiej osoby. Im więcej przybywało jej objętości, tym bardziej czuła się bliska mężczyźnie, którego kochała.

CHOROBA JAKO SYMBOL

Choroba jest symboliczną i biologiczną kompensacją, nie pojawia się w dowolnym momencie, lecz jest efektem odczuć związanych z jakąś trudną, traumatyczną dla jednostki sytuacją i może zniknąć, jeśli tę trudną sytuację zdołamy w sobie „rozmrozić”. Choroba to także zaproszenie – użyję tu metafory „cebulka tulipana”: cyklicznie, każdej wiosny z ziemi w ogrodach wyłaniają się zielone liście. To jedyny znak, jaki daje o swoim istnieniu tulipanowa cebulka, dotąd niewidzialna, zakopana w ziemi. To naturalne zjawisko odnawiające się, częstokroć może nam służyć za przypomnienie, że dostrzegalna, widzialna materia nie jest niczym innym niż wyrażeniem tego, co dotąd pozostawało ukryte (a było przeżyciem zapamiętywanym genetyczne i epigenetyczne). Objawy chorób zapraszają nas do odkrywania ukrytych przyczyn.