Opowieści z drzewa rodowego

Niektórzy twierdzą, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach. Inni nie mogą się doczekać kolejnego spotkania i snucia rodzinnych opowieści. Te na pewno warto znać, bo nieświadomość szkodzi i wcale nie chroni przed konsekwencjami – o czym w fascynujący sposób opowiadają książki Anne Ancelin Schutzenberger.

Znana francuska psycholog pisze w nich m.in. o terapii transgeneracyjnej, micie rodowym, „rodzinnej księdze rachunkowej” oraz symbolicznych wymiarach prostych, codziennych gestów, np. (od)dawania prezentów. Wymienione pojęcia łączą się ze stanem równowagi i sprawiedliwości – kluczowym dla dobrobytu i zdrowia kolejnych pokoleń.

SPRAWIEDLIWOŚĆ = HARMONIA

Gdy sprawiedliwość ma miejsce, w rodzinie panuje harmonia i wzajemny szacunek, a rachunki rodzinne są rozliczane na bieżąco – pisze Schutzenberger i dodaje – w „rodzinnej księdze rachunkowej” wyczytać można, kto w rodzinie jest po stronie zysków, a kto po stronie strat, kto ma nadwyżkę, a kto dług, a także zobowiązania lub zasługi. Gdy ten bilans się nie zgadza, w kolejnych pokoleniach pojawiają się liczne problemy.

Jednym z problemów, jakie porusza autorka jest parentyfikacja i jej relacja z długiem wobec rodziców. W lojalności rodzinnej największym zobowiązaniem jest dług dzieci wobec rodziców, za ich miłość, zaangażowanie, troskę, zmęczenie i względy, jakimi zostały obdarzone od momentu narodzin aż do wejścia w dorosłość. Sposób spłacania tego zobowiązania ma charakter transgeneracyjny, co oznacza, że to, co otrzymaliśmy od naszych rodziców, damy naszym dzieciom.

PROBLEM PARENTYFIKACJI

Problem pojawia się, gdy dziecko (przeważnie najstarsze) przejmuje w młodości opiekuńcze role rodzica, co uniemożliwia mu samodzielność i pójście własną ścieżką. Jest to niezdrowe wykrzywienie relacji, zasług oraz długów i może mieć następstwa w historii całej rodziny!

Gdzie kończy się lojalność, a zaczyna niesprawiedliwość? Schutzenberger nie daje jednoznacznej odpowiedzi, przypomina, że: Związki transgeneracyjne i „rodzinną księgę rachunkową” jest trudno rozszyfrować, gdyż nic w tej materii nie jest jasne – każda rodzina na własny sposób definiuje lojalność i sprawiedliwość rodzinną. Nie jest to w żadnym razie koncept obiektywny.

A skoro nie jest obiektywny, warto zebrać jak najwięcej subiektywnych opinii i historii i poprzez ich pryzmat przyjrzeć się tkance własnej rodziny!

TRANSGENERACYJNE ŚLEDZTWO

By poznać specyfikę relacji w danej rodzinie, trzeba wykonać badanie transgeneracyjne lub wzdłuż drzewa genealogicznego rodziny, rozciągając to badanie na co najmniej trzy pokolenia, a  najlepiej pięć, co pozwoli poznać  funkcjonowanie obecnych w rodzinie systemów – radzi autorka.  W tym celu należy wziąć pod uwagę informację retrospektywną – pamięć żywych o zmarłych, czyli to, co współcześnie żyjący wiedzą  o swoich rodzinach i o tym, co je napędza, nawet jeśli to, co wiedzą, wiedzą tylko podświadomie, poprzez to, co wyrażone i przez to, co niewyrażone, w świadomości i nieświadomości przekazu rodzinnego.

Ani nieświadomość, ani ucieczka nie uchronią członków rodziny przed powielaniem rodowych wzorców i mechanizmów – trzeba je poznać, nazwać i wyrównać rachunki. Moje trzydziestoletnie doświadczenie terapeutyczne pokazuje, że geograficzne oddalenie nie uwalnia danej osoby od tego, co mogłaby nazwać długiem wobec swojej rodziny. (…) Ucieczka przed zobowiązaniami może wpłynąć na wszystkie relacje danej osoby, całkowicie opanowanej przez nieznośne poczucie winy, którego przyczyny nie dostrzega.

Do zachowań ryzykownych i przyczyny wielu chorób autorka zalicza również… chowanie urazy! Często stykam się z tym przypadkiem u osób, które zachorowały na raka (…) Poczucie krzywdy męczy, drąży, „zjada” taką osobę. O chowaniu urazy mówi koncepcja „doznanej niesprawiedliwości” (…) Ludzie chowają urazę, która ich drąży, niszczy ich zdrowie, aż po nowotwory, a czasem nawet śmierć.

Zainteresowanych lekturą zapraszamy do lektury książek autorki. Zobacz tutaj