Jak uwolnić się od niechcianego dziedzictwa?

Przychodzące na świat dziecko nie jest tabula rasa, niezapisaną tabliczką. Dźwiga bagaż wczesnych traum, doświadczeń związanych z okresem prenatalnym i porodem. To jednak nie wszystko. Przodkowie przekazują nam swoje trudne doświadczenia, nierozwiązane konflikty oraz tajemnice. Jesteśmy nieświadomymi spadkobiercami wielu pokoleń – nie tylko rodziców czy dziadków. Pamięć rodzinna sięga dużo dalej w przeszłość.

Trudno pogodzić się z tym, że to nieznane nam dziedzictwo może być silnie toksyczne – staje się przyczyną niezdrowych relacji, nieszczęśliwego życia, ciężkich chorób czy przedwczesnej śmierci. Każdy zdrowo myślący człowiek chce się od takiego obciążenia uwolnić. Odpowiedzią na tę potrzebę jest m.in. opisywana przez Anne Ancelin Schützenberger psychogenealogia.

Zaczynamy od geneosocjogramu

Anne Ancelin Schützenberger w swojej książce Psychogenealogia w praktyce wyjaśnia szczegółowo, jak powinno się przystąpić do pracy nad geneosocjogramem – podstawowym narzędziem terapeuty zajmującego się psychogenealogią. Jest to po prostu drzewo genealogiczne rozbudowane o wiele dodatkowych informacji o członkach rodziny. Pracujemy, używając ręcznego pisma i rysunków, na dużym arkuszu papieru. Ponieważ podczas pracy nasz schemat będzie się rozrastał w kierunkach, których nie sposób na początku określić, powinniśmy stworzyć sobie możliwość doklejania kolejnych kart. Tu przydadzą się nożyczki i dobra taśma klejąca. Podczas pracy wykorzystujemy pisaki w różnych kolorach do zaznaczania osób, zdarzeń, relacji. Opracowywany schemat można rozpiąć na przykład na ścianie albo przypiąć do stojącej tablicy. Autorka sugeruje użycie sztalug.

Wspierająca funkcja grupy

Praca terapeutyczna zdaniem autorki powinna odbywać się w niewielkich grupach. Grupa pełni bowiem funkcję wspierającą – reaguje na to, o czym mówi dana osoba, poza tym jest życzliwa, a to pomaga nam wiele rzeczy sobie uświadomić. Jednocześnie, słuchając wypowiedzi innych, możemy przypomnieć sobie istotne dla własnej historii fakty.

Niełatwa podróż w przeszłość

Zanim zaczniemy tworzyć geneosocjogram na papierze, musimy odbyć trudną podróż w przeszłość naszej rodziny. Trzeba sięgnąć do zasobów pamięci (własnej i krewnych) oraz rodzinnych archiwów. Nie jest to łatwa praca. Nasza pamięć buntuje się, bowiem skrzętnie ukrywane rodzinne tajemnice nie jest łatwo wydobyć na wierzch. Z tego samego powodu niektórzy krewni nie chcą z nami rozmawiać – podświadomie czują, że możemy ujawnić „trupa w szafie” i obawiają się tego. Czasem w ogóle nie mamy dostępu do informacji o naszej rodzinie albo jest ich bardzo niewiele. Nie zna swojej rodowej przeszłości osoba adoptowana czy uratowana podczas wojny dzięki przybraniu fałszywej tożsamości. Niewiele wiedzą o swojej historii rodzinnej osoby przesiedlone, emigranci czy ofiary czystek etnicznych.

Dlaczego warto uczyć się historii?

Kiedy nie mamy dostępu ani do dokumentów, ani do zasobów pamięci naszych krewnych, pozostaje odwołać się do wiedzy na temat przeszłości. Pomocna będzie znajomość historii, ale nie należy ograniczać się do historii politycznej. Ważne są także kwestie społeczne, ekonomiczne, obyczajowe. Tylko dzięki temu, że będziemy wiedzieli, co się wydarzyło w przeszłości, jak się wtedy żyło, jaka była mentalność – mamy szansę zrozumieć swoich przodków i ich transgeneracyjny przekaz.

Co w historii jest najważniejsze?

Nie zrozumiemy historii swojej rodziny, jeśli nie umieścimy jej na szerszym tle dziejów narodu. Każdy kraj miał inną historię i inne wydarzenia zapisały się w przekazie transgeneracyjnym. I tak dla mieszkańca Francji istotna będzie Wielka Rewolucja Francuska, a dla Amerykanina – okres wojny secesyjnej. Aby zrozumieć traumy rodzinne, trzeba sięgnąć w przeszłość nawet kilkaset lat. Dla nas, Polaków, ważne będą oczywiście doświadczenia zaborów i kolejnych powstań, a następnie odbudowanie państwa i obie wojny światowe.

Co mówi o nas nasz atom społeczny?

Geneosocjogram to nie jedyny schemat, który powinniśmy przygotować, aby zrozumieć zakodowane w nas zapisy z przeszłości. Warto stworzyć jeszcze jedyną w swoim rodzaju mapę własnego świata, jaką jest atom społeczny. Można przedstawić go graficznie. Pośrodku arkusza papieru zapisujemy „Ja”, a następnie umieszczamy wokół różne elementy ważne w naszym życiu – im bliżej centrum, tym bardziej pozytywne są wiążące się z nimi emocje; im dalej, tym bardziej negatywne. Co tworzy atom społeczny? Przede wszystkim ludzie (rodzina, sąsiedzi, koledzy), zwierzęta domowe, ważne przedmioty z przeszłości (dom, instrument muzyczny, rower, ukochana wstążka), przestrzegane zasady (na przykład religijne), a nawet postaci historyczne i literackie. Powinno się tu znaleźć wszystko to, co jest dla nas ważne i zostało zachowane w pamięci, choćby był to jedynie papierek po cukierku czy charakterystyczny zapach jakiegoś miejsca.

M. N.